Niestety do takiego wniosku muszę dojść, obserwując co się dzieje w Krakowie już nie tylko w weekendy, ale również w dni w środku tygodnia.

Kiedyś w naszym mieście narzekano na Anglików, którzy uwielbiają robić wieczorne burdy, ale okazuje się, że my sami Polacy jesteśmy nie inni. Alkohol leje się strumieniami, a wielu z tych imprezowiczów wygląda, jakby było im niezbędne leczenie alkoholików. Miejmy nadzieję, że się to wszystko za jakiś czas zmieni i już tak nie będzie.

A może ja tylko tak marudzę. W końcu sam byłem jeszcze niedawno studentem i jakoś mi szczególnie imprezy na mieście nie przeszkadzały. No cóż. Człowiek się zmienia i zaczyna narzekać.